Ludkowie.

wtorek, 27 marca 2012

ROZDZIAŁ 3

*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
Właśnie siedzę w swoim pokoju i czekam na pizzę, którą potem będziemy konsumować z chłopakami. Właśnie, chłopaki. Oni są naprawdę świetni, tacy kochani, mili, czuli. Przywiązałam się do nich. Niall mój kuzyn okazał się być jeszcze bardziej szalony niż mi się to wydawało, Harry uroczy chłopak z burzą loków na głowie i cudownym uśmiechem, Liam, opiekuńczy, miły, opanowany , Louis zabawna marchewka, zawsze nas rozśmiesza, no i został mi Zayn, z którym bardzo się zbliżyłam, ale nadal jest z Rebbecą, co nie jest mi na rękę bo powiem szczerze, że lubię go, nawet bardzo. Rebbeca mnie nienawidzi, od czasu kiedy odpyskowałam jej w pierwszy dzień. Usłyszałam huk dochodzący z dołu, wyszłam z pokoju i zobaczyłam Zayn'a idącego do swojego pokoju, całego w łzach.
- Zayn! CO się stało?! - zapytałam chłopaka kiedy mijał mnie. Nie dostałam odpowiedzi.
- Zayn ! - krzyknęłam do chłopaka, który popatrzał na mnie zaczerwienionymi oczami i wszedł do pokoju zamykając drzwi na klucz.
- Co się stało? - przyszli chłpcy.
- Nie wiem - odparłam - pogadam z nim.
- Okej, to my idziemy na dół bo pizza przyszła. Przyjdźcie potem zjeść - powiedzieli i zeszli na dół. Podeszłam pod drzwi do pokoju Zayn'a i zapukałam.
- Zayn to ja, otwórz - powiedziałam. Drzwi się otworzyły, a ja weszłam do pokoju i zobaczyłam Zayn'a siedzącego na łóżku, płaczącego. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim koło Zayn'a.
- Co się stało ? - zapytałam po chwili milczenia.
- Możemy potem o tym pogadać - zapytał patrząc mi prosto w oczy. Serce mi się krajało kiedy widziałam w jakim jest stanie.
- Jasne - odparłam i położyłam się na łóżku, chłopak popatrzył na mnie i zrobił to samo. Leżeliśmy tak obok siebie w ciszy. Po jakimś czasie zaczęłam być śpiąca, wstałam z łóżka i już miałam iść do swojego pokoju, ale poczułam jak Zayn łapię mnie za rękę.
- Gdzie idziesz? - zapytał.
- Idę do siebie, spać mi się chcę.
- Zostawisz mnie? - zapytał, patrząc mi prosto w oczy.
- Zayn.. - zaczęłam, ale Zayn zamknął moje usta pocałunkiem. Kiedy już skończył, było mi smutno, bo podobało mi się.
- Sorry - powiedział i odsunął się ode mnie.
- Jasne. Jestem śpiąca pójdę już - powiedziałam i wyszłam. Zeszłam na dół do chłopaków w celu zjedzenia pizzy, ale nic nie zostało, więc zrezygnowana poszłam zrobić sobie kanapki. Do kuchni wszedł Liam i usiadł na blacie.
- Co się stało Zayn'owi? - zapytał.
- Nie wiem. Powiedział ze pogadamy później - odpowiedziałam i wyszłam z kuchni. Weszłam do mojego pokoju, usiadłam na łóżku i załączyłam laptopa. Właśnie sprawdzałam Twittera, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Zza nich wyłonił się Zayn.
- Mogę? - zapytał.
- Jasne siadaj - poklepałam miejsce obok mnie. Usiadł i popatrzył na mnie.
- Meggie, odpowiesz mi na jedno pytanie?
- Tak pytaj.
- Czy gdyby zdradził cię chłopak wybaczyłabyś mu? - zapytał po chwili milczenia. Nie wiedziałam co powiedzieć. Przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku miesięcy.
- Nie - odpowiedziałam krótko - byłam w takiej sytuacji. Chłopak mnie zdradził z jakimś lachociągiem, a potem błagał o przebaczenie. Nie wybaczyłam - powiedziałam.
____________________________________________
przepraszam, że taki krótki nie mam weny ^^ Liczba odwiedzin wzrosła, ale komentarzy brak -.- Polecajcie mojego bloga innym, proszę. Z góry dzięki! ♥
Megane

poniedziałek, 26 marca 2012

ROZDZIAŁ 2

Rozejrzałam się po pokoju. Było tu bardzo ładnie. Kolor ścian był jasno - zielony, Na samym środku pokoju był wielki podest na którym stało piętrowe łóżko. Oglądałam tak pokój kręcąc się powoli dookoła. Największą uwagę przykuł duży parapet z poduszkami i duże okno. Usiadłam na parapecie i oparłam głowę o ścianę. Zaczęłam rozmyślać o Zaynie. Tak wiem dziwne, poznałam go dopiero jakoś tak pół godziny temu, a już poczułam takie ciepło bijące od niego. No ale z tego z tego co słyszałam ma dziewczynę więc, nawet nie mam nad czym rozmyślać. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 18.
- Już 18? - zapytałam sama siebie. Może do dziwne, ale dość często mówię coś do siebie. Odświeżyłam się, przebrałam w zwiewną jasno-różową pastelową bluzkę którą wpuściłam w białe obcisłe rurki. No cóż, to powitalna kolacja muszę fajnie wyglądać. Zrobiłam jeszcze tylko lekki makijaż, spięłam włosy w wysoki kucyk i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i ujrzałam Niall'a w fartuszku, krzątającego się po kuchni.
- Witaj kucharzu - rzuciłam do niego i usiadłam na blacie.
- oo, cześć Maggie już zeszłaś - powiedział nie patrząc na mnie. Odwrócił się do mnie i zmierzył mnie wzrokiem - Wow, fajnie wyglądasz.
- Dzięki - uśmiechnęłam się.
- Dobra chodź - wyszliśmy z kuchni i skierowaliśmy się do jadalni. Wszyscy już byli. Uśmiechnęłam się do nich na powitanie.
- Nie mieliśmy okazji się jeszcze poznać - podszedł do mnie Liam? Tak chyba Liam, bo Louis'a, Harry'ego i Zayn'a już znam więc został tylko on - cześć, Liam jestem. Miło mi.
- Maggie, mnie również - pocałował mnie w rękę. Trochę mnie to zdziwiło bo myślałam, że w tych czasach nie ma takich dżentelmenów.
- Oo, dżentelmen, fajnie - uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił. Siedliśmy wszyscy do stołu, ale zauważyłam, że nie ma jednej osoby, którą był Zayn.
- Zayn dzisiaj z nami nie je? - zapytałam.
- Nie, pewnie poszedł do Rebbeci - odparł Harry - A bo ty pewnie nie wiesz. Rebbeca to jego dziewczyna, taka jakby. To znaczy on jeszcze z nią nie jest, ale spotykają się dość długo. Ale ja jej szczerze nie lubię.
- No chyba nikt oprócz Zayn'a jej nie lubi - puścił mi oczko Louis.
- Jest aż tak źle? - spytałam z ciekawością.
- Jest bardzo źle - powiedział Liam. Usłyszeliśmy telefon. Liam pobiegł i odebrał.
- Yhym tak, okej przychodźcie - powiedział do słuchawki, rozłączył się po czym wrócił do nas.
- CO jest? - spytałam
- Przychodzi Zayn ze swoją gwiazdką, bo kino jest zamknięte - odparł Liam. Widziałam grymas na jego twarzy. Po skończonej kolacji, poszliśmy oglądać TV. Właściwie to nie oglądaliśmy tylko słuchaliśmy głupawych tekstów Hazzy i Lou.
- Jesteśmy - usłyszałam głos dobiegający z przedpokoju.
- Chyba Zayn przyszedł - wyszeptał mi do ucha Harry - tu jesteśmy! - krzyknął. Zayn wszedł ze swoją " dupcią " do salonu, a moja oczy wyglądały jak pięciozłotówki. Rebbeca miała długie, doczepiane, brązowe włosy, chociaż widać było, że naprawdę były blond. Była ubrana bardzo podobnie do mnie, tylko miała na sobie wysokie szpilki, i czerwone rurki. Stwierdzam, że było BARDZO źle.
- Cześć - wstałam i podałam jej rękę - jestem Meggie - uśmiechnęłam się do niej, a ona popatrzyła na mnie jak na jakiegoś ufoludka - coś nie tak z tobą? - usłyszałam za sobą chichoty chłopaków - mowę ci odjęło?
- Ty wiesz kim jestem?! - zapytała mnie z oburzeniem Rebbeca.
- ee - zdziwiłam się - nie? - powiedziałam.
- Jestem dziewczyną Zayn'a Malika plus do tego jeszcze jestem piosenkarką - wykrzyczała mi w twarz.
- Aha, okej - odpowiedziałam - nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi - uśmiechnęłam się - ojć za późno - wyszłam z pokoju, a za sobą usłyszałam dzikie piski chłopaków. Poszłam do swojego pokoju, odświeżyłam się i położyłam się do łóżka. Rozmyślałam jeszcze chwilę, po czym powędrowałam do krainy Morfeusza.

piątek, 23 marca 2012

ROZDZIAŁ 1

Zamknęłam za sobą drzwi i powędrowałam do swojego pokoju. Wyjęłam wielką walizkę, i zaczęłam po kolei wkładać wszystkie swoje rzeczy. Musiałam wziąć dwie walizki ponieważ nie mieściło mi się to wszystko w jednej. Gdy już byłam spakowana postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki, Nancy.
- Halo? - usłyszałam w słuchawce.
- Hej, to ja Meggie.
- O hej, no co jest? - zapytała szczęśliwa, chyba nie spodziewała się tego, co zaraz miałam jej powiedzieć.
- Wyjeżdżam, moi rodzice nie żyją, jadę do Niall'a - powiedziałam na jednym wdechu.
- Jak to?! - wydarła się Nanc, na mnie.
- Przykro mi - powiedziałam skruszona.
- Zaraz u ciebie będę, pa - odpowiedziała po czym się rozłączyła. Jak mówiła tak też zrobiła, po około 10 minutach była już w moim salonie.
- Jak to twoi rodzice nie żyją? - zapytała.
- Mieli wypadek samochodowy, kiedy karetka przyjechała na miejsce wypadku, nie mogli już nic zrobić, stwierdzili zgon - powiedziałam zupełnie bez emocji.
- Przykro mi - podeszła do mnie Nancy i mnie przytuliła. Była dla mnie jak siostra ponieważ, znamy się już 13 lat, ona też pochodzi z Irlandii - Ale dlaczego wyjeżdżasz?
- Nie poradzę sobie sama, wiem to.
- Ale będziemy się widywać czasami? - spytała.
- Jasne - odpowiedziałam, choć wiedziałam, że nie będzie tak łatwo.
- Okej, przepraszam ale muszę już iść - przytuliła mnie ostatni raz i wyszła. Popatrzyłam na zegarek, dochodziła już 20, poszłam zobaczyć czy wszystko mam, bo za nie długo mógł się zjawić Niall. Usłyszałam dzwonek do drzwi, ostatni raz spojrzałam na zegarek który wskazywał 20:44, to musi być Niall pomyślałam. Zeszłam na dół, i tak jak myślałam był to Niall.
- Hej księżniczko - powiedział uśmiechnięty, i przytulił mnie - wiem jak ci ciężko - wyszeptał mi do ucha. Wtuliłam się w jego tors. Poleciało mi kilka łez, ale wytarłam je szybko. Zaczynałam nowe życie. Wyszliśmy z domu, Nialler wziął moje walizki i włożył je do bagażnika. Ostatni raz spojrzałam na dom, w którym jeszcze kilka godzin temu mieszkałam z moimi rodzicami. Wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy na lotnisko.
~*~
Staliśmy przed wielką willą.
- No to zapraszam cię Meg do środka - kiedy weszłam oniemiałam. Dom był wielki. Było chyba 10 pokoi, 7 łazienek, 3 kuchnie. Jednym słowem MATKO!
- Nie ja będę pierwszy! - usłyszałam głos dobiegający z pokoju naprzeciwko drzwi wejściowych.
- Chyba śnisz - zaprzeczył drugi głos.
- A tak na prawdę to ja będę pierwszy - zobaczyłam chłopaka ubranego w koszulkę w paski i czerwone spodnie zmierzającego w moją stronę.
- Hej. Jestem Louis - wyciągnął do mnie rękę.
- Hej, Maggie - uścisnęłam jego dłoń.
- Harry posuń tyłek! - zanim mrugnęłam zobaczyłam dwóch chłopaków lecących w moją stronę. Zatrzymali się gwałtownie.
- Jestem Zayn - krzyknął do mnie chłopak z czarnymi włosami.
- A ja jestem Harry, i nie byłem pierwszy - powiedział ze smutną miną.
- Może kiedyś - uśmiechnęłam się - Ja jestem Meggie - pomachałam im.
- O no daj spokój - powiedział do mnie Zayn - my robimy misiaczki na powitanie - popatrzyłam na niego miną " WTF?! " - no chodź do taty - powiedział i przytulił mnie.
- Ej! - krzyknął Harry i zaczął się do nas przytulać. Mogę śmiało powiedzieć, że podobało mi się to jak Zayn mnie przytulał. Perfumy też miał ładne. Dobra Meggie ogarnij się! Na razie nie potrzebna ci miłość. Po chwili wypuścili mnie z uścisku.
- Dobra chodź Meggie, pokaże ci twój pokój - odezwał się Niall wziął moje walizki i poszedł na piętro. Poszłam za nim.
*ZAYN*
Muszę przyznać, że nie sądziłem, że kuzynka Niall'a jest taka ładna. Chociaż zawsze pragnąłem dziewczyny, która będzie długowłosą brunetką o brązowych oczach i niskim wzroście. A tu BUM! Pojawia się taka Meggie, długowłosa blondynka, jasne niebieskie oczy, wysoka, szczupła i podoba mi się. Zayn przestań! Przecież masz dziewczynę. Co prawda "prawie" ją masz, ale już jesteś blisko swojego celu. Nie możesz teraz wszystko skończyć, bo pojawiła się jakaś nowa " dupa " w twoim życiu. Z resztą nawet nie wiem, czy coś by z tego wyszło. Dobra skończę tą rozkminę bo dojdę do wniosków, których nie chcę.
*MEGGIE*
- o 18:30 będzie taka powitalna kolacja - powiedział Niall stojąc już w drzwiach mojego nowego pokoju.
- Ojej nie musieliście - powiedziałam. Jakoś nie chciałam za bardzo wzbudzać ich zainteresowania. Nie lubiłam być w centrum zainteresowania.

PROLOG.

- Nie - wyszeptałam - to nie może być prawda - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Przykro mi. Twoi rodzice - lekarz się zawahał - oni nie żyją - łzy zaczęły same napływać do moich oczu. Wybiegłam ze szpitala i biegłam przed siebie. W końcu dobiegłam do parku, byłam już zmęczona, więc usiadłam na pobliskiej ławce i dałam się ponieść emocjom.
- Dlaczego ja?! - wykrzyczałam przez co kilku przechodniów się na mnie popatrzyło. Miałam to w dupie, ponieważ przed chwilą dowiedziałam się, że moi rodzice nie żyją. Ludzie za których oddałabym własne życie, odeszli. Nie miałam dla kogo żyć. Z moich rozmyślań wyrwała mnie piosenka Lego House Ed'a Sheeran'a. Dopiero po kilkunastu sekundach zorientowałam się, że to mój telefon dzwoni. Popatrzyłam na wyświetlacz. Pisało " Niall :* ". Niall mój ukochany kuzyn, zawsze gdy go potrzebowałam był ze mną.
- Słucham? - w końcu odebrałam.
- No nareszcie, dzwonię chyba siódmy raz - powiedział ze złością w głosie.
- Przepraszam - powiedziałam ledwo słyszalnie.
- Słyszałem co się stało - łzy znowu zaczęły cisnąć mi się do oczu - przyjadę po ciebie.
- Poradzę sobie - powiedziałam drżącym głosem - nie musisz przyjeżdżać - tak naprawdę bardzo chciałam żeby przyjechał, przytulił mnie i powiedział, że będzie dobrze, ale on był w zespole, ciężko pracował, nie chciałam mu przeszkadzać, on i tak w przeszłości wiele dla mnie zrobił.
- Ale ja nie przyjmuje odmowy - powiedział stanowczo - będę po ciebie, tak około 21, bo zanim dolecę do tej Polski.
- Okej, to ja w tym czasie spakuje się.
- Dobrze, to do zobaczenia! Pa! Kocham cię!
- Też cię kocham, pa! - powiedziałam, po czym się rozłączyłam. Wstałam i poszłam do domu. Gdy już byłam pod drzwiami, wyjęłam klucz z torebki, otworzyłam drzwi i weszłam do mieszkania.