Ludkowie.

wtorek, 11 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 9

WAŻNE! PRZECZYTAJ!
~OKEJ, zacznijmy od tego, że chciałam was straaaasznie przeprosić :-* Nie dodaję rozdziałów często ponieważ jestem osobą dosyć niezorganizowaną, dlatego mam problem z takim rzeczami. Jest mi choolernie głupio, że was tak zawodzę ponieważ widzę, że wzrosła mi ilość wejść, przez co wiem że czytacie mój blog. Z tego powodu postanowiłam napisać troszkę dłuższy rozdział. 
~Druga sprawa- ponieważ wydaję mi się iż zepsułam poprzedni rozdział {przepraszam} postanowiłam troszeczkę przeskoczyć i dojść już do świąt, bo już prawie święta i taki klimacik by się przydał. Miałam zamiar usunąć tamten rozdział, ale uznałam że to nie ma sensu, więc zdecydowałam się na opcję napisaną wyżej :)
~Trzecia sprawa- zauważyłam również, że na moim blogu obserwatorzy zostali wyłączeni, z niewiadomych mi powodów, dlatego włączam opcje obserwowania. Zapraszam również do komentowania. 
~Czwarta sprawa{ale się rozpisałam}- jeżeli chcecie być informowani na twitterze o nowych rozdziałach, podajcie mi swoje nazwy w komentarzach. Wiem, że niektórzy mogą pomyśleć, że to dziwne, bo nie dodaję zbyt często nn, ale postanowiłam poprawę. Wiem nie pierwszy raz, ale postaram się :) 
TO wszystko dziękuję, za uwagę:) Zapraszam do komentowania i obserwowania:)
BUZIAKI xoxo
_________________________________________________________________
~kilka miesięcy później- grudzień~
Minęło trochę czasu odkąd jesteśmy z Zayn'em. Mogę szczerze powiedzieć że uwielbiam i kocham tego chłopaka. Jest kochany, szczery, mądry i ma w sobie trochę bad boy'a co mnie pociąga. Nasi znajomi mówią o nas "para idealna", ale w stu procentach tak nie jest. Wiadomo mamy swoje humorki, przez co powstają niepotrzebne kłótnie, ale chyba w każdym związku tak jest. Oczywiście kłótnia trwa ok 15 minut, ponieważ potem od razu rzucamy się sobie w ramiona. Jeżeli chodzi o fanki, mogę powiedzieć, że są te fajne, miłe i kochane, ale są też te, które życzą mi śmierci oraz rozstania z Zayn'em. Owszem boli mnie to, ale czego się nie robi dla miłości, nie? Okej. Wracając do tematu, dziś jest 17 grudzień, godzina 8:33. Siedzę z laptopem na kolanach i gorąco czekoladą w ręce. Chłopcy od rana mają jakieś próby, wywiady, sesje. Przyzwyczaiłam się do tego, że spędzam czas z Zayn'em bardzo rzadko, ponieważ albo jest zajęty, albo zmęczony. Nie mam do niego oto pretensji bo to przecież jego praca, ale również jego hobby oraz to co kocha. Zaraz idę z Danielle do centrum handlowego po prezenty dla chłopaków i dla Eleanor. Może wam jeszcze nie mówiłam, ale to są naprawdę cudowne dziewczyny. Wróćmy. Ten miesiąc był na prawdę cudowny. Zacznijmy może od 3 grudnia, kiedy chłopcy wystąpili na Madison Square Garden. Wow, to było dla nich wielkie przeżycie, no ale dla mnie oraz dla dziewczyn również. Potem 6 grudnia mikołajki. Haha, tutaj dopiero się działo, każdy z nas dostał osobiście prezent od św. Mikołaja, którym był Paul, ale ciii. Prezenty były na prawdę wspaniałe. Z moich głębokich rozmyślań wyrwało mnie  pukanie do drzwi. 
- Cześć!- pomachała mi wysoka brunetka z burzą loków na głowie. 
- Hej!- przytuliłam ją.- Wchodź- weszła do pokoju{mieszkaliśmy w hotelu, w Niemczech, ponieważ to był nasz ostatni przystanek i potem do Londynu na święta!} ja szybko ubrałam się i wyszłyśmy. Zakupy zajęły nam trochę czasu. Na koniec zostawiłyśmy sobie starbucks'a. Usiadłyśmy przy stoliku, zamówiłyśmy kawę i ciastko. 
- Widzę że jesteś smutna. Jakiś kryzys z Zayn'em? - popatrzyła na mnie troskliwie. 
- Nie z Zayn'em wszystko w porządku. Tylko to są moje pierwsze święta bez rodziców, i to cholernie boli. 
- Zawsze możesz odwiedzić resztę rodziny- powiedziała Danielle. 
- Nie chcę. Odkąd mieszkam w Londynie tutaj jest mój dom i moja rodzina. Kiedy wyjechałam cały mój kontakt z rodziną się urwał. 
____________________________________________________
Przepraszam, na tym skończę jutro obiecuję na sto procent, że dokończę, a teraz przepraszam ale nauka mnie wzywa *: 

niedziela, 4 listopada 2012

ROZDZIAŁ 8

Kiedy wróciłam do pokoju Nancy siedziała przy laptopie.
- Musimy się jutro pakować - powiedziałam smutna, bo chciałam ją nabrać.
- Wywalili nas?!- krzyknęła.
-Nie! Żartowałam! Jedziemy i już jutro musimy się spakować! - zaczęłyśmy piszczeć jak oszalałe i skakać z radości. 
~Następny dzień- Zayn~
Dzisiaj już wyjeżdżamy. W tym miesiącu mam zamiar powiedzieć Meg co do niej czuję. Cholernie jest to dla mnie ważne, bo chcę przełamać tą barierę pomiędzy nami, tylko boję się, że ona może mnie odrzucić albo coś nie wyjdzie i koniec z miłością i przyjaźnią. Nienawidzę tego uczucia, bo z jednej z trony cholernie mocno ją kocham, a z drugiej boję się, że ją stracę. Zrobię to. Tak. Moje głębokie rozmyślenia przerwała Meggie machająca mi ręką przed twarzą. 
- Zayn wszystko w porządku? - zapytała. 
- Tak, czemu by nie? 
- Bo próbuję zwrócić twoją uwagę od 5 minut i nic- zaśmiała się cichutko. 
- Ach, tak przepraszam zamyśliłem się. 
- Dobra, choć już jedziemy- uśmiechnęła się i wyszła z mojego pokoju.Wziąłem bejsbolówkę, telefon i moje beatsy i wyszedłem z pokoju. Walizki były już w taksówce więc luz. Z domu wyszedłem ostatni i zająłem miejsce koło Nancy. Jacie. Ta dziewczyna była nieźle pokręcona, ale tak samo lubiła imprezować jak ja, więc szybko załapaliśmy kontakt. Kiedy wsiedliśmy do samolotu moje miejsce znowu przypadło koło Nanc i Louis'a. Chciałem usiąść obok Meg ale Harry był szybszy. Właśnie, Harry. On był moim zagrożeniem. Zauważyłem, że on chyba też próbuję uwieść Meggie, ale nie panikowałem. Cały lot przegadałem z Nancy, ukradkiem spoglądając na Meg która śmiała się z Harrym oraz spała na jego ramieniu. Zaczynam być zazdrosny.
~Meggie~
Gadając z Harrym widziałam jak Zayn cały czas na mnie patrzy. Może czuję to samo co ja? Nie Meggie, to niemożliwe to jest Zayn Malik on może mieć każdą dziewczynę, wystarczy, że użyję swojego uroku i po sprawie. Z Harry'm już wszystko sobie wyjaśniłam. Pierwszym krajem w którym mieliśmy się zatrzymać były Niemcy. Kiedy wysiedliśmy z samolotu, zastaliśmy nie zbyt przyjemne lotnisko. Po tym jak każdy miał już swój bagaż, poszliśmy do taksówki a następnie do hotelu. Z hotelem było zupełnie inaczej. Był cudowny. 
- Mamy problem- powiedział Paul- pokoje są już przydzielone, ponieważ za późno zrobiliśmy rezerwację. To tak Liam mieszka z Niall'em, Zayn mieszka z Nancy, a Meggie mieszka z Harry'm- świetnie. Spojrzałam na przyjaciółkę, ale nie odezwałam się słowem. Pomyślałam , że może dałoby się zamienić pokojami, ale stwierdziłam, że i tak to, że zabrali mnie i moją przyjaciółkę ze sobą to jest dużo, więc odpuściłam. Weszliśmy do pokoju a moje zdziwienie było jeszcze większe, ponieważ okazało się, że w pokoju jest jedno łózko. Małżeńskie. Widziałam jak na twarzy Harr'ego maluję się uśmiech, ale na mojej zaś gościł lekki grymas. 
~Zayn~
Jak to możliwe, że dostałem pokój z Nancy?! Lubię ją, ale jak już wspomniałem lubimy obydwoje imprezować i to może się źle skończyć. Kiedy wszyscy byli już gotowi stało się to czego w połowie chciałem, a w połowie nie. Pierwsza impreza. Moje ubawy utrzymywały się do pierwszego łyku gorzkiej wódki, potem czułem się coraz lepiej. 
~Meggie~
Pierwsza impreza, oznacza, że czas się odpicować. Weszłam do łazienki i słyszałam tylko pukanie Harr'ego w drzwi i jęknięcia żebym się pośpieszyła. Kiedy wyszłam Harry obleciał mnie wzrokiem i zagwizdał. 
- Kochanie wyglądasz prześlicznie. 
- Zamknij się Styles- wysyczałam. Muszę przyznać, że faktycznie wyglądałam znakomicie. Opięta, krótka, czerwona sukienka idealnie podkreślała moją figurę i odsłaniał długie nogi. Włosy zostawiłam rozpuszczone, zrobiłam lekki makijaż. Do tego czerwone szpili na platformach. 
- Chodź bo jesteśmy ostatni - uśmiechnął się do mnie Harry i otworzył drzwi. Kiedy zeszliśmy wzrok wszystkich utkwił na mnie. Skrępowałam się troszkę. 
- Cześć - wydukałam. Wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się do klubu, a ponieważ nie był daleko poszliśmy piechotą. W klubie czuć było mocny odór dymu papierosowego, alkoholu i spoconych ciał. Nie mogę powiedzieć bo lubię ten zapach. Zostałam wytypowana, żeby kupić alkohol więc skierowałam się od razu do baru. Za mną poszedł Malik. Od razu zamówił sobie kolejkę i wypił ją. Zaniosłam drinki i poszłam do Malika. 
- Ślicznie wyglądasz- lekko bełkacząc powiedział Zayn- Muszę ci coś powiedzieć. Ja cię kocham. Cholernie mocno i.. -  nagle przerwała mu Nancy która była już nieźle wstawiona i porwała go do tańca. Usiadłam z chłopakami i doznałam szoku. Właśnie zobaczyłam jak Nancy- moja najlepsza przyjaciółka obściskuję się z chłopakiem który przed chwilą wyznał mi miłość. Wstałam i wyszłam ze łzami w oczach. Chciałam iść do hotelu ale nie wiedziałam w którą stronę iść. Usłyszałam swoje imię i zobaczyłam Zayn'a biegnącego w moją stronę. 
- Meggie to nie jest tak jak myślisz- powiedział. 
- A jak to jest?! Wyznajesz mi miłość, a potem obściskujesz się z moją najlepszą przyjaciółką?! Nazywasz to miłością?! Chciałam ci tylko powiedzieć, że też cię kocham. Ale ty wszystko zniszczyłeś - powiedziałam, a właściwie wysyczałam ze łzami w oczach. Malik chyba nie wiedział co powiedzieć bo patrzył na mnie bez słowa. 
~Następny dzień~
Obudziłam się obok Harr'ego. On jeszcze spał. Wyglądał tak słodko. Chciałam już wychodzić z łóżka gdy poczułam ciepłą dłoń Harr'ego na moim biodrze. Przyciągnął mnie do siebie.
 - Jeszcze nie wychodź.- Uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego tora. Nie wiem czemu to zrobiłam tak po prostu. Po około godzinie wstaliśmy i poszliśmy na śniadanie. Uwielbiałam tego chłopaka, ale niestety nie czułam tego co czułam do Zayn'a. Chciałam, ale nie potrafiłam. Pewnie byłoby łatwiej gdybym zakochała się w Harry'm, a nie w Zayn'ie ale nie potrafiłam. Usiadłam pomiędzy Niall'em a Louis'em i przez całe śniadanie nie odzywałam się do nikogo. Po skończeniu śniadania udałam się do pokoju. W pokoju nie zastałam Harr'ego tylko Zayn'a nie wiem jak on to zrobił, ale był tam. Siedział na łóżku i patrzył na mnie swoimi pięknymi oczami. Stanęłam i patrzyłam na niego. 
- Co tu robisz? - zapytałam. On wstał podszedł do mnie, przycisnął mnie do ściany, położył mi ręce na biodrach i patrzył mi prosto w oczy. 
- Przyszedłem po to co moje- powiedział i pocałował mnie namiętnie. Nie mogłam się oprzeć, czekałam na to tak długo. Odwzajemniłam pocałunek. Było tak cudownie, zawiesił mu ręce na szyi i w tym momencie do pokoju wszedł Harry. Od razu oderwałam się od Zayn'a i pobiegłam za Harry'm który wyszedł z pokoju. 
- Harry, proszę poczekaj- krzyczałam. Zatrzymał się - Przepraszam, ale Harry nic do ciebie nie czuję jesteś moim najlepszym przyjacielem, ale nic więcej zrozum, że to Zayn'a kocham. Proszę- powiedziałam na jednym tchu. 
_ Okej, nie ma sprawy- powiedział smutno. Przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam- Teraz chyba musimy zamienić pokoje- uśmiechnął się do mnie lekko.
- Nie będzie takiej potrzeby- usłyszałam za sobą Zayn'a- Paul wyrzucił Nancy po tym jak nawaliła się i zaczęła mnie całować- Wiedziałam, że to początek czegoś pięknego. 
____________________________________________________________
Przepraszam znowu, ale naprawdę nie miałam czasu, Nauka, obowiązki plus do tego jeszcze byłam w szpitalu. Ale już wróciłam i specjalnie za to że tyle czasu czekaliście napisałam dłuższy rozdział :*

sobota, 1 września 2012

ROZDZIAŁ 7

Kiedy Harry wyszedł z pokoju zaczęłam mieć spore wyrzuty sumienia. No bo niby byłam na randce z Zayn'em a potem całowałam się z jego najlepszym przyjacielem. Głupi wyszło. Postanowiłam pójść o Harry'ego. Zapukałam i nie czekając na odpowiedź weszłam do pokoju. Hazza leżał na łóżku z słuchawkami na uszach. Szturchnęłam go lekko, a on gwałtownie się odwrócił.
- Harry zapomnijmy o tym - wypaliłam od razu - nie chcę żeby ktoś o tym wiedział. Harry popatrzył na mnie smutnymi oczami i tylko mruknął "ok". Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi.
-Przepraszam- powiedziałam i wyszłam z pokoju.
- Meggie chyba ktoś do ciebie, bo nie do mnie - usłyszałam głos Horana. Zeszłam na dół i nie mogłam uwierzyć własnym oczom, przede mną stała moja najlepsza przyjaciółka Nancy. Zaczęłam krzyczeć.
- Nancy! Co ty tu robisz?!- wykrzyczałam i rzuciłam się jej na szyję. Przytuliłyśmy się.
- Przyjechałam cię odwiedzić, bo chyba o mnie zapomniałaś. Nie dzwonisz, nie piszesz, martwiłam się!- przytuliłam ją jeszcze raz.
- A no tak, chłopaki to jest Nancy, moja najlepsza przyjaciółka- powiedziałam. Kiedy chłopcy już przywitali się z Nanc, poszłyśmy do mojego pokoju.
- Ło, ładnie tu- powiedziała- wydawało mi się że w tym całym One Direction jest pięciu chłopaków, a poznałam tylko czterech- zrobiła dziwną minę.
- Masz rację, ale piąty członek, chyba chcę być teraz sam- mruknęłam.
- Czemu? - lubiłam Nanc ale czasami jej ciekawość mnie wkurzała.
- Więc..- i tak zaczęłam jej opowiadać wszystko od początku przyjazdu tutaj- o to chyba tyle.
- Powiem szczerze pasujesz do Zayn'a- rzuciła w moją stronę.
- Dzięki- nastała chwila ciszy.
- Meg?
- Tak?
- Głupio mi jest pytać ale czy mogłabym z wami zostać na jakiś czas? - zapytała i popatrzyła na mnie.
- Nie wiem, muszę pogadać z chłopakami- odpowiedziałam.
- Zrobisz to dla mnie?
- Tak - uśmiechnęłam się do niej. Kiedy Nancy poszła się kąpać, ja postanowiłam pogadać z chłopakami.
- Słuchajcie- zaczęłam- wiem że za niedługo jedziecie w trasę, aja jadę z wami, ale..- zacięłam się, bo głupio mi było się im tak narzucać.
- Ale, chcesz wziąć Nancy ze sobą i pytasz nas o zgodę? - wypalił nagle Louis.
- yhym- mruknęłam.
- Jasne!- wydarł się nagle Lou. Czułam że w trasie będzie się działo, oj tak.
________________________________________
Jasna dupa, przepraszam was strasznie ale po prostu zapomniałam <3 Postaram się teraz pilnować. Dziękuje za wzrost wyświetleń.

wtorek, 17 lipca 2012

ROZDZIAŁ 6

Całą drogę do domu przeszliśmy w milczeniu. Nie wiem co ją ugryzło. Siedzimy w kinie, a ona nagle wstaje i wychodzi. I weź tu człowieku zrozum kobiety?! Chociaż nie mogę powiedzieć wyglądała strasznie słodko jak się denerwowała, to chyba dlatego spodobała mi się odkąd ją pierwszy raz ujrzałem. Piękne włosy, piękne ciało, śliczne oczy. Była taka..... Idealna. Wyglądała na silną, ale tak naprawdę była delikatna jak płatek róży. Kiedy doszliśmy do domu, pierwsze co zrobiłem to poszedłem do pokoju gdzie zawsze przesiadywaliśmy i oglądaliśmy TV. 
- Cześć - rzuciłem na wejściu. 
- Cześć - odpowiedział Harry - Meggie chyba nie za bardzo podobała się randka z tobą. 
- Mówiła coś? - zapytałem zdziwiony. 
- Nie, ale po minę mogę stwierdzić że nie była zadowolona. 
- Przesadzasz - mruknąłem tylko i zacząłem wpatrywać się w ekran telewizora.
~Harry~
Zauważyłem że Meggie nie za bardzo spodobała się randka z Zayn'em, więc postanowiłem to wykorzystać. Wstałem i ruszyłem do pokoju Meggie. 
- Cześć- powiedziałem przy drzwiach - mogę? 
- Jasne - odpowiedziała swym anielskim głosem. Usiadłem na krześle na przeciwko łóżka i wpatrywałem się w nią jak w obrazek. 
- Coś jest ze mną nie tak, że mi się tak przyglądasz? - zapytała po dłuższej chwili milczenia. 
- Wręcz przeciwnie wszystko jest elegancko. 
- Aha - odpowiedział zdziwiona. Przesiadłem się na miejsce obok niej. Trochę głupio wyszło, no bo w końcu jestem facetem więc zacząłem patrzyć jej się w dekolt. Myślałem że tego nie widzi. 
~Meggie~
- Em, Harry - powiedziałam - mógłbyś mi się przestać patrzyć w piersi. 
- A tak, przepraszam - odpowiedział. 
- Ok. Po co właściwie przyszedłeś? 
- Chciałem zapytać czy coś się stało bo chyba nie za bardzo podobało ci się wyjście z Zayn'em - powiedział po chwili. 
- Nie, wszystko w porządku - odpowiedziałam po chwili. Nie mogę mu powiedzieć że się zakochałam w Zaynie bo są przyjaciółmi i Harry zapewne wszystko by wygadał. 
- Meggie spójrz na mnie - powiedział po cichu. Kiedy spojrzałam w jego mocno zielone oczy, zauważyłam że przybliża się do mnie. Po chwili pocałował mnie. Nie spierałam się tylko odwzajemniłam to. Ten niewinny całus przerodził się w namiętny, długi, gorący pocałunek. Muszę przyznać Harry całował nieziemsko. 
~Harry~
Odwzajemniła mój pocałunek. Może teraz moja szansa na bycie z Meggie. Pomyślałem. Nagle wszystko prysło . Meggie odsunęła się ode mnie oblizując lekko wargi. 
- Nie powinniśmy - usłyszałem głos Meggie. 
- Masz rację. Pójdę już - wstałem i wyszedłem z pokoju. Liczyłem na to że mnie zatrzyma, ale tak się nie stało. 
_____________________________________________________
postarałam się i proszę kolejny rozdział :> 

poniedziałek, 16 lipca 2012

ROZDZIAŁ 5

Wykonałam jego prośbę i popatrzyłam na niego zdziwiona.
- No bo jest taka sprawa.. - zaczął nie pewnie. Nie powiem serce waliło mi jak oszalałe - pojutrze zaczyna się nasza trasa koncertowa i chciałem cię zapytać czy nie pojechałabyś na nią ze mną - spojrzałam na niego - to znaczy z nami - poprawił się Malik. Eh. Myślałam że inaczej zabrzmi jego pytanie, ale trudno. Zastanawiałam się chwilę czy pojechać czy nie, bo w końcu i tak nie chodzę do szkoły, nie pracuję ani nic, więc mogłabym ale wiem jak zareagują fanki na mój widok. Tak. One jeszcze nie wiedzą. Odkąd przyjechałam prawie w ogóle nie wychodziłam poza dom. Teraz był to pierwszy raz.
- Tak - odpowiedziałam - pojadę z wami. Zobaczyła radość w jego oczach.
- Cieszę się - uśmiechnął się słodko do mnie a moje serce zaczęło ruchać płuco. Kocham jak się tak uśmiecha. To wielki błąd że się w nim zakochałam. Tak. Zakochałam się i to chyba po uszy. Kocham w nim wszystko. Jak się śmieję, uśmiecha, jak udaję obrażonego jak czegoś chcę kocham w nim wszystko.
- TO jak będzie? - wyrwał mnie z rozmyślań Zayn.
- Co?
- Pytałem czy idziemy dalej? - popatrzyłam na mnie dziwnie.
- Tak, tak już - ruszyłam, razem z Zayn'em - zamyśliłam się.
- No właśnie widziałem, zacięłaś się nieźle - zaśmiał się cichutko.
- Jutro wieczorem wyjeżdżamy - powiedział po chwili.
- Co?! Jutro?! - wydarłam się chyba na pół miasta.
- Tak, spokojnie.
- Nie zdążę wszystkiego spakować - powiedziałam zmartwiona.
- Zdążysz! Pomogę ci jak będziesz chciała - uśmiechnął się do mnie serdecznie. Tak, to też w nim kocham. Szliśmy tak powoli aż doszliśmy do kina,kupiliśmy popcorn i weszliśmy na salę. Wiedziałam że Malik wykorzysta moją słabość i pójdziemy na horror. Zayn w czasie filmu podrywał jakieś dwie dziewczyny przed nami i szczerze nie pasowało mi to, więc wstałam i wyszłam. Zayn wybiegł za mną coś krzycząc. Stanęłam i patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę.
- Czego ty właściwie chcesz? - zapytałam. Wydawało mi się że też mu się podobam, bo zawsze ze mną spędzał tyle czasu, zawsze mi pomagał wspierał mnie.
- Ale co? - patzrył na mnie z podniesioną jedną brwią.
- Nic - odburknęłam, odwróciłam się na pięcie i odeszłam. CO miałam mu właściwie powiedzieć? " Nic kocham się w tobie od dłuższego czasu, i przeszkadza mi to że podrywasz jakieś laski bo jesteś facetem, powinieneś być ze mną, ale spokojnie możesz potem " ?! Trochę dziwnie, tak .
___________________________________________________
przepraszam!!!!!!!!!!!!!!! Szkoła, problemy wiecie? Ale teraz wakacje więc postaram się częściej dodawać. Mam jeszcze jedno pytanie, a mianowicie czy ktoś nie chciałby ze mną prowadzić tego bloga? jeśli tak to proszę pisać na twittera ----> https://twitter.com/mayn_bitch <---- dzięki!

niedziela, 6 maja 2012

ROZDZIAŁ 4

Zayn patrzył na mnie swoimi czekoladowymi oczami.
- Nie wiedziałem, przepraszam - odpowiedział.
- Nic się nie stało. Mogę się w końcu dowiedzieć co się stało? - zapytałam. Mulat spuścił oczy - Jeśli nie chcesz nie mów.
- Powiem ci - odrzekł - Szedłem do Rebbeci, Wszedłem do jej mieszkania bo drzwi były otwarte i wtedy zobaczyłem jak Rebbeca siedzi półnaga, okrakiem na jakimś kolesiu i się całują. Szybko wyszedłem i to w sumie wszystko - posmutniał.
- Nie przejmuj się. Ułoży ci się jeszcze - uśmiechnęłam się do niego i położyłam mu głowę na ramieniu. Siedzieliśmy tak w ciszy przez dłuższą chwilę. Nie powiem nie przeszkadzało mi to, ale nic nie może trwać wiecznie. Nagle do pokoju wpadł Harry w samych bokserkach, a za nim Louis z kocem.
- Harry!- krzyczał Lou.
- Złap mnie - śmiał się Hazza - Aha, właśnie Zayn, Rebbeca przyszła - mówił w biegu. Na Zayn'a twarzy malowała się złość. Rebbeca weszła do pokoju, popatrzyła na mnie złowrogo i ruszyła w moją stronę.
- To wszystko twoja wina! - krzyczała na mnie Rebecca. Już prawie jej ręką dotykała mojej twarzy, gdy nagle Zayn stanął przede mną.
- Nie waż się jej tknąć  - wysyczał. Uśmiechnęłam się lekko, słysząc jak chłopak mnie broni.
- To ona nam zepsuła związek Zayn! TO jej wina! - wykrzyczała.
- Nie! To twoja wina! TO ty mnie zdradziłaś! - powiedział jej prosto w twarz mulat. Rebbeca tylko tupnęła złowieszczo nogą i wyszła z pokoju. Dopiero teraz zauważyłam, że całej tej sytuacji przyglądają się chłopcy.
- Ło, ale się porobiło - powiedział Niall gdy już wychodzili z pokoju - Idę coś zjeść - rzucił szybko.
- Przykro mi, że tak wyszło - oznajmił Zayn.
- Nie szkodzi - uśmiechnęłam się - Chociaż myślałam, że mnie uderzy.
- Nie pozwoliłbym jej na to - uśmiechnął się do mnie słodko - Co powiesz na kino?
- Teraz? - zdziwiłam się.
- Tak, teraz - puścił mi oczko.
- No okej.
- To za 15 min. na dole - powiedział i wyszedł. Haha, mówiąc 15 min. pewnie miał na myśli 45 bo to Malik, przygotowanie się , zajmuję mu więcej czasu niż dziewczynie. Poszłam do łazienki, spięłam włosy w wysoki kucyk bez grzywki, pomalowałam się leciutko. Ubrałam jasno różową spódniczkę na gumce w którą wpuściłam białą bokserkę, do tego ubrałam szpilki na platformie białego koloru. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam w miarę dobrze. Zeszłam na dół. Przy drzwiach spotkałam Harr'ego który obrzucił mnie wzrokiem.
- Wow, Meggie wyglądasz prześlicznie - rzucił w moją stronę.
- Dzięki - uśmiechnęłam się ciepło.
- Dobra możemy już iśc - usłyszałam za plecami głos Zayn'a. Wyszliśmy z domu.
- Ślicznie wyglądasz Meggie - powiedział Zayn. Uśmiechnęłam się tylko - Poczekaj - Zayn chwycił mnie za rękę i równocześnie zatrzymał - Muszę ci coś powiedzieć.
________________________________________________________
Jest new rozdział :D Dawno nie pisałam, ponieważ nie miałam weny i czasu :D Proszę o komentarze jeśli się podoba, z góry dzięki ;)

wtorek, 27 marca 2012

ROZDZIAŁ 3

*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
Właśnie siedzę w swoim pokoju i czekam na pizzę, którą potem będziemy konsumować z chłopakami. Właśnie, chłopaki. Oni są naprawdę świetni, tacy kochani, mili, czuli. Przywiązałam się do nich. Niall mój kuzyn okazał się być jeszcze bardziej szalony niż mi się to wydawało, Harry uroczy chłopak z burzą loków na głowie i cudownym uśmiechem, Liam, opiekuńczy, miły, opanowany , Louis zabawna marchewka, zawsze nas rozśmiesza, no i został mi Zayn, z którym bardzo się zbliżyłam, ale nadal jest z Rebbecą, co nie jest mi na rękę bo powiem szczerze, że lubię go, nawet bardzo. Rebbeca mnie nienawidzi, od czasu kiedy odpyskowałam jej w pierwszy dzień. Usłyszałam huk dochodzący z dołu, wyszłam z pokoju i zobaczyłam Zayn'a idącego do swojego pokoju, całego w łzach.
- Zayn! CO się stało?! - zapytałam chłopaka kiedy mijał mnie. Nie dostałam odpowiedzi.
- Zayn ! - krzyknęłam do chłopaka, który popatrzał na mnie zaczerwienionymi oczami i wszedł do pokoju zamykając drzwi na klucz.
- Co się stało? - przyszli chłpcy.
- Nie wiem - odparłam - pogadam z nim.
- Okej, to my idziemy na dół bo pizza przyszła. Przyjdźcie potem zjeść - powiedzieli i zeszli na dół. Podeszłam pod drzwi do pokoju Zayn'a i zapukałam.
- Zayn to ja, otwórz - powiedziałam. Drzwi się otworzyły, a ja weszłam do pokoju i zobaczyłam Zayn'a siedzącego na łóżku, płaczącego. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim koło Zayn'a.
- Co się stało ? - zapytałam po chwili milczenia.
- Możemy potem o tym pogadać - zapytał patrząc mi prosto w oczy. Serce mi się krajało kiedy widziałam w jakim jest stanie.
- Jasne - odparłam i położyłam się na łóżku, chłopak popatrzył na mnie i zrobił to samo. Leżeliśmy tak obok siebie w ciszy. Po jakimś czasie zaczęłam być śpiąca, wstałam z łóżka i już miałam iść do swojego pokoju, ale poczułam jak Zayn łapię mnie za rękę.
- Gdzie idziesz? - zapytał.
- Idę do siebie, spać mi się chcę.
- Zostawisz mnie? - zapytał, patrząc mi prosto w oczy.
- Zayn.. - zaczęłam, ale Zayn zamknął moje usta pocałunkiem. Kiedy już skończył, było mi smutno, bo podobało mi się.
- Sorry - powiedział i odsunął się ode mnie.
- Jasne. Jestem śpiąca pójdę już - powiedziałam i wyszłam. Zeszłam na dół do chłopaków w celu zjedzenia pizzy, ale nic nie zostało, więc zrezygnowana poszłam zrobić sobie kanapki. Do kuchni wszedł Liam i usiadł na blacie.
- Co się stało Zayn'owi? - zapytał.
- Nie wiem. Powiedział ze pogadamy później - odpowiedziałam i wyszłam z kuchni. Weszłam do mojego pokoju, usiadłam na łóżku i załączyłam laptopa. Właśnie sprawdzałam Twittera, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Zza nich wyłonił się Zayn.
- Mogę? - zapytał.
- Jasne siadaj - poklepałam miejsce obok mnie. Usiadł i popatrzył na mnie.
- Meggie, odpowiesz mi na jedno pytanie?
- Tak pytaj.
- Czy gdyby zdradził cię chłopak wybaczyłabyś mu? - zapytał po chwili milczenia. Nie wiedziałam co powiedzieć. Przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku miesięcy.
- Nie - odpowiedziałam krótko - byłam w takiej sytuacji. Chłopak mnie zdradził z jakimś lachociągiem, a potem błagał o przebaczenie. Nie wybaczyłam - powiedziałam.
____________________________________________
przepraszam, że taki krótki nie mam weny ^^ Liczba odwiedzin wzrosła, ale komentarzy brak -.- Polecajcie mojego bloga innym, proszę. Z góry dzięki! ♥
Megane

poniedziałek, 26 marca 2012

ROZDZIAŁ 2

Rozejrzałam się po pokoju. Było tu bardzo ładnie. Kolor ścian był jasno - zielony, Na samym środku pokoju był wielki podest na którym stało piętrowe łóżko. Oglądałam tak pokój kręcąc się powoli dookoła. Największą uwagę przykuł duży parapet z poduszkami i duże okno. Usiadłam na parapecie i oparłam głowę o ścianę. Zaczęłam rozmyślać o Zaynie. Tak wiem dziwne, poznałam go dopiero jakoś tak pół godziny temu, a już poczułam takie ciepło bijące od niego. No ale z tego z tego co słyszałam ma dziewczynę więc, nawet nie mam nad czym rozmyślać. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 18.
- Już 18? - zapytałam sama siebie. Może do dziwne, ale dość często mówię coś do siebie. Odświeżyłam się, przebrałam w zwiewną jasno-różową pastelową bluzkę którą wpuściłam w białe obcisłe rurki. No cóż, to powitalna kolacja muszę fajnie wyglądać. Zrobiłam jeszcze tylko lekki makijaż, spięłam włosy w wysoki kucyk i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i ujrzałam Niall'a w fartuszku, krzątającego się po kuchni.
- Witaj kucharzu - rzuciłam do niego i usiadłam na blacie.
- oo, cześć Maggie już zeszłaś - powiedział nie patrząc na mnie. Odwrócił się do mnie i zmierzył mnie wzrokiem - Wow, fajnie wyglądasz.
- Dzięki - uśmiechnęłam się.
- Dobra chodź - wyszliśmy z kuchni i skierowaliśmy się do jadalni. Wszyscy już byli. Uśmiechnęłam się do nich na powitanie.
- Nie mieliśmy okazji się jeszcze poznać - podszedł do mnie Liam? Tak chyba Liam, bo Louis'a, Harry'ego i Zayn'a już znam więc został tylko on - cześć, Liam jestem. Miło mi.
- Maggie, mnie również - pocałował mnie w rękę. Trochę mnie to zdziwiło bo myślałam, że w tych czasach nie ma takich dżentelmenów.
- Oo, dżentelmen, fajnie - uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił. Siedliśmy wszyscy do stołu, ale zauważyłam, że nie ma jednej osoby, którą był Zayn.
- Zayn dzisiaj z nami nie je? - zapytałam.
- Nie, pewnie poszedł do Rebbeci - odparł Harry - A bo ty pewnie nie wiesz. Rebbeca to jego dziewczyna, taka jakby. To znaczy on jeszcze z nią nie jest, ale spotykają się dość długo. Ale ja jej szczerze nie lubię.
- No chyba nikt oprócz Zayn'a jej nie lubi - puścił mi oczko Louis.
- Jest aż tak źle? - spytałam z ciekawością.
- Jest bardzo źle - powiedział Liam. Usłyszeliśmy telefon. Liam pobiegł i odebrał.
- Yhym tak, okej przychodźcie - powiedział do słuchawki, rozłączył się po czym wrócił do nas.
- CO jest? - spytałam
- Przychodzi Zayn ze swoją gwiazdką, bo kino jest zamknięte - odparł Liam. Widziałam grymas na jego twarzy. Po skończonej kolacji, poszliśmy oglądać TV. Właściwie to nie oglądaliśmy tylko słuchaliśmy głupawych tekstów Hazzy i Lou.
- Jesteśmy - usłyszałam głos dobiegający z przedpokoju.
- Chyba Zayn przyszedł - wyszeptał mi do ucha Harry - tu jesteśmy! - krzyknął. Zayn wszedł ze swoją " dupcią " do salonu, a moja oczy wyglądały jak pięciozłotówki. Rebbeca miała długie, doczepiane, brązowe włosy, chociaż widać było, że naprawdę były blond. Była ubrana bardzo podobnie do mnie, tylko miała na sobie wysokie szpilki, i czerwone rurki. Stwierdzam, że było BARDZO źle.
- Cześć - wstałam i podałam jej rękę - jestem Meggie - uśmiechnęłam się do niej, a ona popatrzyła na mnie jak na jakiegoś ufoludka - coś nie tak z tobą? - usłyszałam za sobą chichoty chłopaków - mowę ci odjęło?
- Ty wiesz kim jestem?! - zapytała mnie z oburzeniem Rebbeca.
- ee - zdziwiłam się - nie? - powiedziałam.
- Jestem dziewczyną Zayn'a Malika plus do tego jeszcze jestem piosenkarką - wykrzyczała mi w twarz.
- Aha, okej - odpowiedziałam - nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi - uśmiechnęłam się - ojć za późno - wyszłam z pokoju, a za sobą usłyszałam dzikie piski chłopaków. Poszłam do swojego pokoju, odświeżyłam się i położyłam się do łóżka. Rozmyślałam jeszcze chwilę, po czym powędrowałam do krainy Morfeusza.

piątek, 23 marca 2012

ROZDZIAŁ 1

Zamknęłam za sobą drzwi i powędrowałam do swojego pokoju. Wyjęłam wielką walizkę, i zaczęłam po kolei wkładać wszystkie swoje rzeczy. Musiałam wziąć dwie walizki ponieważ nie mieściło mi się to wszystko w jednej. Gdy już byłam spakowana postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki, Nancy.
- Halo? - usłyszałam w słuchawce.
- Hej, to ja Meggie.
- O hej, no co jest? - zapytała szczęśliwa, chyba nie spodziewała się tego, co zaraz miałam jej powiedzieć.
- Wyjeżdżam, moi rodzice nie żyją, jadę do Niall'a - powiedziałam na jednym wdechu.
- Jak to?! - wydarła się Nanc, na mnie.
- Przykro mi - powiedziałam skruszona.
- Zaraz u ciebie będę, pa - odpowiedziała po czym się rozłączyła. Jak mówiła tak też zrobiła, po około 10 minutach była już w moim salonie.
- Jak to twoi rodzice nie żyją? - zapytała.
- Mieli wypadek samochodowy, kiedy karetka przyjechała na miejsce wypadku, nie mogli już nic zrobić, stwierdzili zgon - powiedziałam zupełnie bez emocji.
- Przykro mi - podeszła do mnie Nancy i mnie przytuliła. Była dla mnie jak siostra ponieważ, znamy się już 13 lat, ona też pochodzi z Irlandii - Ale dlaczego wyjeżdżasz?
- Nie poradzę sobie sama, wiem to.
- Ale będziemy się widywać czasami? - spytała.
- Jasne - odpowiedziałam, choć wiedziałam, że nie będzie tak łatwo.
- Okej, przepraszam ale muszę już iść - przytuliła mnie ostatni raz i wyszła. Popatrzyłam na zegarek, dochodziła już 20, poszłam zobaczyć czy wszystko mam, bo za nie długo mógł się zjawić Niall. Usłyszałam dzwonek do drzwi, ostatni raz spojrzałam na zegarek który wskazywał 20:44, to musi być Niall pomyślałam. Zeszłam na dół, i tak jak myślałam był to Niall.
- Hej księżniczko - powiedział uśmiechnięty, i przytulił mnie - wiem jak ci ciężko - wyszeptał mi do ucha. Wtuliłam się w jego tors. Poleciało mi kilka łez, ale wytarłam je szybko. Zaczynałam nowe życie. Wyszliśmy z domu, Nialler wziął moje walizki i włożył je do bagażnika. Ostatni raz spojrzałam na dom, w którym jeszcze kilka godzin temu mieszkałam z moimi rodzicami. Wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy na lotnisko.
~*~
Staliśmy przed wielką willą.
- No to zapraszam cię Meg do środka - kiedy weszłam oniemiałam. Dom był wielki. Było chyba 10 pokoi, 7 łazienek, 3 kuchnie. Jednym słowem MATKO!
- Nie ja będę pierwszy! - usłyszałam głos dobiegający z pokoju naprzeciwko drzwi wejściowych.
- Chyba śnisz - zaprzeczył drugi głos.
- A tak na prawdę to ja będę pierwszy - zobaczyłam chłopaka ubranego w koszulkę w paski i czerwone spodnie zmierzającego w moją stronę.
- Hej. Jestem Louis - wyciągnął do mnie rękę.
- Hej, Maggie - uścisnęłam jego dłoń.
- Harry posuń tyłek! - zanim mrugnęłam zobaczyłam dwóch chłopaków lecących w moją stronę. Zatrzymali się gwałtownie.
- Jestem Zayn - krzyknął do mnie chłopak z czarnymi włosami.
- A ja jestem Harry, i nie byłem pierwszy - powiedział ze smutną miną.
- Może kiedyś - uśmiechnęłam się - Ja jestem Meggie - pomachałam im.
- O no daj spokój - powiedział do mnie Zayn - my robimy misiaczki na powitanie - popatrzyłam na niego miną " WTF?! " - no chodź do taty - powiedział i przytulił mnie.
- Ej! - krzyknął Harry i zaczął się do nas przytulać. Mogę śmiało powiedzieć, że podobało mi się to jak Zayn mnie przytulał. Perfumy też miał ładne. Dobra Meggie ogarnij się! Na razie nie potrzebna ci miłość. Po chwili wypuścili mnie z uścisku.
- Dobra chodź Meggie, pokaże ci twój pokój - odezwał się Niall wziął moje walizki i poszedł na piętro. Poszłam za nim.
*ZAYN*
Muszę przyznać, że nie sądziłem, że kuzynka Niall'a jest taka ładna. Chociaż zawsze pragnąłem dziewczyny, która będzie długowłosą brunetką o brązowych oczach i niskim wzroście. A tu BUM! Pojawia się taka Meggie, długowłosa blondynka, jasne niebieskie oczy, wysoka, szczupła i podoba mi się. Zayn przestań! Przecież masz dziewczynę. Co prawda "prawie" ją masz, ale już jesteś blisko swojego celu. Nie możesz teraz wszystko skończyć, bo pojawiła się jakaś nowa " dupa " w twoim życiu. Z resztą nawet nie wiem, czy coś by z tego wyszło. Dobra skończę tą rozkminę bo dojdę do wniosków, których nie chcę.
*MEGGIE*
- o 18:30 będzie taka powitalna kolacja - powiedział Niall stojąc już w drzwiach mojego nowego pokoju.
- Ojej nie musieliście - powiedziałam. Jakoś nie chciałam za bardzo wzbudzać ich zainteresowania. Nie lubiłam być w centrum zainteresowania.

PROLOG.

- Nie - wyszeptałam - to nie może być prawda - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Przykro mi. Twoi rodzice - lekarz się zawahał - oni nie żyją - łzy zaczęły same napływać do moich oczu. Wybiegłam ze szpitala i biegłam przed siebie. W końcu dobiegłam do parku, byłam już zmęczona, więc usiadłam na pobliskiej ławce i dałam się ponieść emocjom.
- Dlaczego ja?! - wykrzyczałam przez co kilku przechodniów się na mnie popatrzyło. Miałam to w dupie, ponieważ przed chwilą dowiedziałam się, że moi rodzice nie żyją. Ludzie za których oddałabym własne życie, odeszli. Nie miałam dla kogo żyć. Z moich rozmyślań wyrwała mnie piosenka Lego House Ed'a Sheeran'a. Dopiero po kilkunastu sekundach zorientowałam się, że to mój telefon dzwoni. Popatrzyłam na wyświetlacz. Pisało " Niall :* ". Niall mój ukochany kuzyn, zawsze gdy go potrzebowałam był ze mną.
- Słucham? - w końcu odebrałam.
- No nareszcie, dzwonię chyba siódmy raz - powiedział ze złością w głosie.
- Przepraszam - powiedziałam ledwo słyszalnie.
- Słyszałem co się stało - łzy znowu zaczęły cisnąć mi się do oczu - przyjadę po ciebie.
- Poradzę sobie - powiedziałam drżącym głosem - nie musisz przyjeżdżać - tak naprawdę bardzo chciałam żeby przyjechał, przytulił mnie i powiedział, że będzie dobrze, ale on był w zespole, ciężko pracował, nie chciałam mu przeszkadzać, on i tak w przeszłości wiele dla mnie zrobił.
- Ale ja nie przyjmuje odmowy - powiedział stanowczo - będę po ciebie, tak około 21, bo zanim dolecę do tej Polski.
- Okej, to ja w tym czasie spakuje się.
- Dobrze, to do zobaczenia! Pa! Kocham cię!
- Też cię kocham, pa! - powiedziałam, po czym się rozłączyłam. Wstałam i poszłam do domu. Gdy już byłam pod drzwiami, wyjęłam klucz z torebki, otworzyłam drzwi i weszłam do mieszkania.