Ludkowie.

piątek, 23 marca 2012

ROZDZIAŁ 1

Zamknęłam za sobą drzwi i powędrowałam do swojego pokoju. Wyjęłam wielką walizkę, i zaczęłam po kolei wkładać wszystkie swoje rzeczy. Musiałam wziąć dwie walizki ponieważ nie mieściło mi się to wszystko w jednej. Gdy już byłam spakowana postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki, Nancy.
- Halo? - usłyszałam w słuchawce.
- Hej, to ja Meggie.
- O hej, no co jest? - zapytała szczęśliwa, chyba nie spodziewała się tego, co zaraz miałam jej powiedzieć.
- Wyjeżdżam, moi rodzice nie żyją, jadę do Niall'a - powiedziałam na jednym wdechu.
- Jak to?! - wydarła się Nanc, na mnie.
- Przykro mi - powiedziałam skruszona.
- Zaraz u ciebie będę, pa - odpowiedziała po czym się rozłączyła. Jak mówiła tak też zrobiła, po około 10 minutach była już w moim salonie.
- Jak to twoi rodzice nie żyją? - zapytała.
- Mieli wypadek samochodowy, kiedy karetka przyjechała na miejsce wypadku, nie mogli już nic zrobić, stwierdzili zgon - powiedziałam zupełnie bez emocji.
- Przykro mi - podeszła do mnie Nancy i mnie przytuliła. Była dla mnie jak siostra ponieważ, znamy się już 13 lat, ona też pochodzi z Irlandii - Ale dlaczego wyjeżdżasz?
- Nie poradzę sobie sama, wiem to.
- Ale będziemy się widywać czasami? - spytała.
- Jasne - odpowiedziałam, choć wiedziałam, że nie będzie tak łatwo.
- Okej, przepraszam ale muszę już iść - przytuliła mnie ostatni raz i wyszła. Popatrzyłam na zegarek, dochodziła już 20, poszłam zobaczyć czy wszystko mam, bo za nie długo mógł się zjawić Niall. Usłyszałam dzwonek do drzwi, ostatni raz spojrzałam na zegarek który wskazywał 20:44, to musi być Niall pomyślałam. Zeszłam na dół, i tak jak myślałam był to Niall.
- Hej księżniczko - powiedział uśmiechnięty, i przytulił mnie - wiem jak ci ciężko - wyszeptał mi do ucha. Wtuliłam się w jego tors. Poleciało mi kilka łez, ale wytarłam je szybko. Zaczynałam nowe życie. Wyszliśmy z domu, Nialler wziął moje walizki i włożył je do bagażnika. Ostatni raz spojrzałam na dom, w którym jeszcze kilka godzin temu mieszkałam z moimi rodzicami. Wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy na lotnisko.
~*~
Staliśmy przed wielką willą.
- No to zapraszam cię Meg do środka - kiedy weszłam oniemiałam. Dom był wielki. Było chyba 10 pokoi, 7 łazienek, 3 kuchnie. Jednym słowem MATKO!
- Nie ja będę pierwszy! - usłyszałam głos dobiegający z pokoju naprzeciwko drzwi wejściowych.
- Chyba śnisz - zaprzeczył drugi głos.
- A tak na prawdę to ja będę pierwszy - zobaczyłam chłopaka ubranego w koszulkę w paski i czerwone spodnie zmierzającego w moją stronę.
- Hej. Jestem Louis - wyciągnął do mnie rękę.
- Hej, Maggie - uścisnęłam jego dłoń.
- Harry posuń tyłek! - zanim mrugnęłam zobaczyłam dwóch chłopaków lecących w moją stronę. Zatrzymali się gwałtownie.
- Jestem Zayn - krzyknął do mnie chłopak z czarnymi włosami.
- A ja jestem Harry, i nie byłem pierwszy - powiedział ze smutną miną.
- Może kiedyś - uśmiechnęłam się - Ja jestem Meggie - pomachałam im.
- O no daj spokój - powiedział do mnie Zayn - my robimy misiaczki na powitanie - popatrzyłam na niego miną " WTF?! " - no chodź do taty - powiedział i przytulił mnie.
- Ej! - krzyknął Harry i zaczął się do nas przytulać. Mogę śmiało powiedzieć, że podobało mi się to jak Zayn mnie przytulał. Perfumy też miał ładne. Dobra Meggie ogarnij się! Na razie nie potrzebna ci miłość. Po chwili wypuścili mnie z uścisku.
- Dobra chodź Meggie, pokaże ci twój pokój - odezwał się Niall wziął moje walizki i poszedł na piętro. Poszłam za nim.
*ZAYN*
Muszę przyznać, że nie sądziłem, że kuzynka Niall'a jest taka ładna. Chociaż zawsze pragnąłem dziewczyny, która będzie długowłosą brunetką o brązowych oczach i niskim wzroście. A tu BUM! Pojawia się taka Meggie, długowłosa blondynka, jasne niebieskie oczy, wysoka, szczupła i podoba mi się. Zayn przestań! Przecież masz dziewczynę. Co prawda "prawie" ją masz, ale już jesteś blisko swojego celu. Nie możesz teraz wszystko skończyć, bo pojawiła się jakaś nowa " dupa " w twoim życiu. Z resztą nawet nie wiem, czy coś by z tego wyszło. Dobra skończę tą rozkminę bo dojdę do wniosków, których nie chcę.
*MEGGIE*
- o 18:30 będzie taka powitalna kolacja - powiedział Niall stojąc już w drzwiach mojego nowego pokoju.
- Ojej nie musieliście - powiedziałam. Jakoś nie chciałam za bardzo wzbudzać ich zainteresowania. Nie lubiłam być w centrum zainteresowania.

1 komentarz: